Podsumowanie treningów w styczniu - czy może ich braku?
16:35
Obiecałam i Wam i sobie podsumowania treningów w każdym miesiącu. Super sprawa, bo daje świetną kontrolę nad tym, jak nasze treningi wyglądają, jakie robimy postępy (czy je robimy) i oczywiście daje nam mocnego kopa motywacyjnego. Chyba, że wszystkie siły nieba i ziemi sprzymierzają się przeciwko nam i zarzucają nas czymś, z czym ciężko walczyć, nawet przy bardzo silnej woli.
Styczeń zaczął się pięknie - w pierwszym tygodniu roku zrobiłam 5 intensywnych treningów, po których ciężko było mi się ruszyć, ale przy tym mój poziom satysfakcji wzniósł się na wyżyny. Mało rzeczy mogło mnie wtedy zupełnie powstrzymać od treningów. W kolejnym tygodniu trochę sobie odpuściłam, bo wielkimi krokami zbliżał się egzamin z prawa finansowego, o którym już wspominałam. A dzień po egzaminie dobra passa niestety minęła. Zmęczenie po egzaminacyjne skutecznie powstrzymało mnie od treningów przez kolejne 2 dni. W sumie niedługo, gdyby nie fakt, że trzeciego dnia leżałam już chora w łóżku: przeziębienie. A w gratisie, następnego dnia - jelitówka. Na pewno każdy z Was w życiu przechodził przez to (przepraszam) cholerstwo chociaż raz w życiu i wie jak potrafi wyciągnąć wszystkie soki z człowieka. Długo wracałam do siebie po tym uroczym zestawie chorobowym, a jak już myślałam, że wróciłam, to stwierdzenie "historia lubi się powtarzać" znalazło idealne miejsce w moim życiu. Bo właśnie skończyłam drugą przygodę z jelitówką w styczniu.
Szczerze? Aktualnie czuję, jakby ktoś podmienił moje ciało na jakiś starszy, zużyty model. Wczorajsze zajęcia, które prowadziłam pokazały mi jak jestem słaba. Nauka na dzisiejszy egzamin była katorgą, a na samym egzaminie nie potrafiłam zebrać myśli i bezsilnie patrzyłam w kartkę. Choroba chorobą, ale dochodzenie do siebie po przymusowym dwukrotnym przeczyszczeniu organizmu to inna bajka. Łapię witaminki, elektrolity, powoli odbudowuję odporność, rzucam się na czekoladę jak małe dziecko i liczę na to, że wyczerpałam limit jelitówek na najbliższe 10 lat. Do tego sesja nadal trwa, a ja dawno nie miałam tak wielkiej ochoty rzucić tych wszystkich notatek w kąt, położyć się do łóżka z książką i po prostu odpoczywać.
Uff, wylałam żale! Czasem tak trzeba! Dobra wiadomość jest taka, że dziś wieczorem idziemy wreszcie na nową część Gwiezdnych Wojen - rychło w czas, bo film powoli znika z ekranów! W Poznaniu tylko dwa kina grają Gwiezdne Wojny w wersji bez dubbingu (serio?!), a do tego tylko jedno w godzinach wieczornych. Jeśli jeszcze nie widzieliście filmu, najbliższe dni mogą być Waszą ostatnią okazją!
Uff, wylałam żale! Czasem tak trzeba! Dobra wiadomość jest taka, że dziś wieczorem idziemy wreszcie na nową część Gwiezdnych Wojen - rychło w czas, bo film powoli znika z ekranów! W Poznaniu tylko dwa kina grają Gwiezdne Wojny w wersji bez dubbingu (serio?!), a do tego tylko jedno w godzinach wieczornych. Jeśli jeszcze nie widzieliście filmu, najbliższe dni mogą być Waszą ostatnią okazją!
Co by nie być gołosłowną, poniżej wrzucam piękne podsumowanie treningów w styczniu. I wierzę, że luty będzie tym lepszym miesiącem! P.S. Treningi taneczne sprawiają, że nie wygląda to tak źle ;)
0 komentarze